wtorek, 30 stycznia 2007

:(

Zima.
Jak to się mówi…Była i się zmyła? Dosłownie. 3 dni pięknego śniegu. Nurkowania w białym puchu w poszukiwaniu kulek rzucanych przez Państwa, rozkosz tarzania się w śnieżku MINĘŁA…To już za mną. A było tak fajnie…:( Jak dziś pamiętam jak biegałem z Mają nad odrą gdzie śnieg na wysokość dorównywał nam brzuszków. Piękne to były czasy:)
Pańcia mnie pociesza i mówi żebym nie był smutny, bo jeszcze na pewno tej zimy napada tyle śniegu, że mi bokiem wyjdzie!:) Póki co pozostaje nam bieganie w błotku.
A w ten piątek jedziemy do Żagania!:) HURAAAAAAAAAA:D
Podobno tam jest większe prawdopodobieństwo, że zobaczę jeszcze śnieg z tego prostego względu, że Wrocław to najcieplejsze miasto w Polsce a Żagań NIE:)

A teraz czas na drzemkę.

Zimowe ucałowania dla mojego całego rodzeństwa!
I dla mamusi oczywiście największy buziak od synka:)

środa, 24 stycznia 2007

WOW!

No to mamy ZIME! SZALEŃSTWOOOOOOOOO:)

niedziela, 21 stycznia 2007

Czy to aby napewno zima?

8 stopni na plusie, błękitne niebo samo słonko i masa błota nad ODRĄ… to chyba nie jest zima, prawda?
No skoro taka aura, to jak zwykle w taka pogodę Pańcia zabrała mnie nad rzeką. Szliśmy tam z nadzieja ze spotkamy jakieś psiaki. I co się okazało!? 3 znajome goldeny!
Huraaaaaaa…Pańcia jak tylko odpięła smyczkę to ile sil w nogach pobiegłem do tej całej watahy!
A bawiłem się z Ekipa w składzie;
Maja-moja rówieśnica –Złota dziewczyna:)
Max-2 letni – Taki śliczny jasny jak Ja
Karmel – jego imię mówi za siebie wszystko:)
Całą tą ekipą przez dobrą godzinę biegaliśmy nie tylko po trawie:) Było też błotko, czyli to, co goldenki lubią najbardziej…Bieganie za piłką, patyczkami, kopanie dołów, ależ radocha!
Zabawa była przednia:)

A teraz idę na obiadek i spać, bo chyba się troszkę zmęczyłem:D

środa, 3 stycznia 2007

Morze

Wczoraj wieczorem wróciliśmy z Państwem z nad morza.
Jak było? FANTASTYCZNIE!
Ale może od początku:)
W niedziele wstaliśmy wcześnie rano i od razu Pańcio dal mi jeść…Hmmm godzina 7 to trochę wcześniej no ale…Zjadłem z uśmiechem na mordce:) Jak się później okazało to dostałem jedzonko na 4 godziny przed wyjazdem żeby mi się w brzuszku strawiło. Niestety…Nie strawiło się, może, dlatego że ja nie gryzę karmy tylko ja łykam? No cóż 5 razy Państwo ratowali mnie ręczniczkami w samochodzie. Na szczęście od Poznania do samego morza spałem jak zabity. Wczoraj jak wracaliśmy było już o wiele lepiej. Pewnie, dlatego że dostałem aviomarin.
No ale nie jazda najważniejsza tylko to, co widziałem!
Tyleeeeeeeee wody. Tyleeeeeeeee piachu a ile muszli i patyczków!:)
Do wody jakoś się nie pchałem, bo były duże fale, więc nie specjalnie interesowała mnie kąpiel w Bałtyku. Za to patyczki i kopanie dołów w piachu OWSZEM!:D
Poznałem też złotą goldenkę, która mieszkała w tym samym domku, co my, więc miałem towarzystwo, świetnie się razem bawiliśmy na plaży, ganiając za patyczkami i tarzając się w piachu:)
No i nie mogę pominąć kota, z którym próbowałem się, zakumplować i już prawie się udało, ale trzeba było niestety wyjeżdżać. Kot nazywał się Admirał i był persem, Państwo śmiali się, że wyglądał od tylu jak Gerfield:)

Reasumując. Było Extra, szkoda tylko, że tak krótko no ale…Państwo obiecali mi, że może na wiosnę pojedziemy.

A oto JA w AKCJI:)



Kopiemy, kopiemy, może skarb wykopiemy!?:)



Dziura coraz głębsza...Kto wie może się uda:)



2 dzień kopania...A skarbu jak nie było
tak nie ma...



No dobra może dzisiaj cos się uda wykopać w tym piachu
Wiec na plażę chodźmyyy:)



A to puchate stworzenie to właśnie ADMIRAŁ...



A tutaj Goldenka...Tylko jest jedno ale...
Jak ona miała na imię?



Pięknie prawda?