Tak jak zwykle, gdy nastaną godziny popołudniowe, wychodzimy na dłuższy spacer, dzisiaj kierunek - wały nad Odra. Oczywiście nie ma tak dobrze, że tylko biegam ile sił w nogach albo walczę z korzeniami niczym lew lub też biegam za patykiem. To też owszem, ale w przerwie miedzy nauką:) Dzisiaj konsekwentnie ćwiczyliśmy "Do mnie", "Leżeć” i "Siadanie w marszu", oczywiście wszystko ślicznie wykonywałem, bo...ZAWSZE dostaje cos dobrego. Dzisiaj np. państwo mieli dla mnie Salami! Mniammmm! Wczoraj była marchewka i też pięknie wykonywałem ćwiczenia, żeby nie było, że tylko za mięsko coś zrobię:)
Okazji do zabawy z psami dzisiaj nie było, bo trochę za późno wyszliśmy a o tej porze znajome psiaki juz siedzą w domku...Ale za to jutro...
Państwo obiecali mi ze jutro pójdziemy do zdaje się największego parku we Wrocławiu -czyli do parku Szczytnickiego. Ostatnim razem jak tam byliśmy to bawiłem się z wielkim psiakiem, extra było. Tak wiec mam nadzieje ze jutro też się uda:)
Aaaaaaaaa no i wczoraj spotkałem swojego najlepszego kumpla Korka (posokowiec bawarski) w drodze do parku z moja panią, niestety szliśmy w rożne strony i pobawiłem się tylko chwilkę, ale...Co się odwlecze to nie uciecze:)
A teraz padnięty idę spać, bo ledwo żyje po tych 2 godz. spacerku.
Do zobaczenia:)
Btw: Dzisiaj jakaś starsza pani pogoniła mnie laska i nazwala mnie kundlem, zupełnie nie wiem, dlaczego, przecież ja kundlem nie jestem a wcale się z nią bawić nie chciałem…No cóż, już się nauczyłem, że są rożni ludzie na tym świecie…Szkoda mi tylko mojego państwa, bo się strasznie zdenerwowali:)
sobota, 18 listopada 2006
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz